piątek, 17 stycznia 2014

Faethyn

Zostawili rumaki w lesie, tuż obok małego strumyczka. Było już zupełnie ciemno, kiedy znaleźli się przed bramą miasta. Cillianna założyła kaptur na głowę. Eragon zrobił to samo.
- Trzymaj się mnie - rzekła. Chłopak spojrzał jej w oczy i lekko skinął głową. Weszli na główną ulicę Faethynu. Smoki nie były tu mile widziane, zwłaszcza po ostatnich pożarach, rok temu. Spłonęła cała wioska. Teraz została odbudowana, mimo że większa, to wzniesiona niestarannie, byle jak. Niektóre drewniane domy wyglądały, jakby zaraz miały na nich runąć. Nie była to najprzyjemniejsza okolica. Z tego, co Eragon wiedział od mieszkańców Veightvillage, roiło się tu od złodziei i morderców. Smoczy Jeździec wcale się nie dziwił Leo, że nie chciał pozwolić dziewczynie iść samej. Po plecach chłopaka przebiegł dreszcz. Skręcili w jedną z bocznych uliczek. Dziewczyna ledwie zdążyła uskoczyć przed pijanym mężczyzną, którego właśnie dwie dorosłe kobiety wyrzuciły za drzwi. Facet z impetem upadł w kałużę.
- Nie ma pieniędzy, nie ma zabawy! - warknęła mocno umalowana blondynka, poprawiając futro na ramionach. - Przyjdź jutro!
- Ale takim chłopcem, jak ty, chętnie się zajmiemy... - mruknęła druga, spoglądając na Eragona. Cillianna chwyciła Jeźdźca za rękę i przeskoczywszy pijanego, pognała przed siebie.
- Cil... - zaczął, kiedy przystanęli parę metrów dalej, ale uciszyła go gestem.
- Miałeś schować mieszek do kieszeni - powiedziała gniewnie, ponawiając marsz. - Matko... jak ja nienawidzę łazić nocą po Faethynie.
W końcu, po kilku minutach, zatrzymali się przed jednym z kamiennych budynków. Feniksica zapukała do drzwi, które po chwili się uchyliły. Stała w nich piękna, czarnowłosa kobieta. Spojrzała na Cilliannę i Eragona, a potem wpuściła ich do środka.
- Toooshiiirooo! Mamy gości! - krzyknęła i w tym samym momencie zza lady wyłonił się niski chłopak. Mógł mieć co najmniej 15 lat.
- Pani Cillianna! Jak miło panią widzieć! - rzekł radośnie, kiedy dziewczyna zrzuciła kaptur. Potem spojrzał na bruneta. - To... on? - spytał. - To musi być on - odpowiedział sam sobie po chwili. - Wyczuwam jego energię. No, i to znamię na nadgarstku.
Eragon momentalnie spojrzał na swoją rękę.
- Powiedzieliście mu już o sytuacji? - spytała czarnowłosa, bawiąc się końcówką warkocza.
Cillianna westchnęła.
- Nie - odparła. - Nie było odpowiedniej chwili. Zna jedynie ogóły.
Chłopak popatrzył na nią pytająco. Feniksica spuściła głowę.
- Ach, gdzie moje maniery! - wykrzyknął nastolatek, ściskając dłoń Eragona. - Ja jestem Toshiro, a to Nemu - powiedział, wskazując wolną ręką na młodą kobietę. Jeździec mógłby przysiąc, że jeszcze przed chwilą Toshiro stał za ladą.
- Eragon... Królobójca z Alagaesii... - bąknął, patrząc na młokosa.
- Dobrze. Załatwmy to szybko. Nie mamy wiele czasu - powiedziała Feniksica. Nemu zniknęła na chwilę w sąsiednim pokoju, by zaraz wrócić, niosąc coś zawiniętego w lniany materiał. Położyła pakunek na ladzie. Cillianna szybko odrzuciła materiał i uśmiechnęła się lekko. Delikatnie wzięła do rąk napierśnik, a potem naramienniki, wyglądające jak małe skrzydła stalowego anioła z ostro zakończonymi piórami. Odłożyła zbroję na ladę i pozwoliła, by Nemu znowu ją zapakowała. Cillianna wyszperała z plecaka woreczek z monetami i rzuciła go Toshiro. Chłopak zajrzał do środka i pokiwał głową.
- Jak zawsze słowna - mruknął z zadowoleniem.
- Jeszcze złota nić - powiedziała i spojrzała na Eragona. - Ty pierwszy.
- Co ja? - odparł, nie wiedząc, o co im chodzi.
- Pójdziesz do tamtego pokoju, rozbierzesz się, Nemu zrobi ci masaż, a ja w tym czasie powlekę twoje ubrania zaklęciem - rzekł Toshiro.
- Nie mówiłaś nic, że trzeba się będzie rozbierać - powiedział z oburzeniem Eragon do Cillianny, oblany rumieńcem.
- Nie pytałeś - odparła, powstrzymując śmiech.
***
Chłopak leżał na łóżku, mając na sobie tylko ręcznik. Nemu delikatnie masowała jego plecy.
- Długo znasz Feniksy? - spytała nagle kobieta.
- Właściwie... to od kilku dni... - odparł Eragon po chwili myślenia.
- A... kto cię... naznaczył? - zapytała, dokładnie ważąc każde słowo. Jej wzrok powędrował na bliznę rozciągającą się wokół prawego nadgarstka bruneta.
- To było we śnie... wilczyca dotknęła mojej dłoni... i tak to wszystko się zaczęło.
- Nie rozmawialiście jeszcze o wszystkim, co związane z Feniksami, prawda? - zauważyła.
- Skąd to wiesz? - spytał, zaciekawiony.
- Dość łatwo się tego domyślić. A poza tym... wiedziałbyś. Wiedziałbyś, kim jest wilczyca - powiedziała Nemu. Milczeli przez chwilę.
- Jak to... kim? - westchnął żałośnie Eragon. - Czy to znaczy, że...
- O nie, nie, nie - przerwała mu kobieta. - Na pewno ci tego nie powiem.
- Jeszcze prawie o niczym nie wiem. To mnie trochę dobija... - rzekł Eragon, siląc się na uprzejmy uśmiech.
- Leo strasznie się wlecze... - westchnęła, bardziej do siebie, niż do chłopaka, wznosząc oczy do nieba. - Przyniosę maść. Pomoże ci na ból tej blizny - rzekła Nemu i zniknąwszy za parawanem, poszła do innego pokoju. Chłopak spojrzał na świece palące się na stoliku. Tak mało wiedział o Feniksach. Tak krótko je znał. Czy w ogóle powinien im ufać...? Westchnął.
Po paru minutach wróciła czarnowłosa.
- Toshiro powinien niedługo skończyć - powiedziała, podając mu miseczkę z białą mazią.
- Czy tutaj wszystkie maści mają konsystencję brei? - zapytał przekornie Smoczy Jeździec.
- Z tego, co wiem, to raczej tak - odparła z uśmiechem.
- Gotowe - rzekł Toshiro, wyłaniając się zza parawanu. - Ubieraj się - powiedział, rzucając ubrania Eragona na łóżko.
***
Eragon siedział w pierwszym pokoju, w pobliżu lady. Toshiro pokrywał "złotą nicią" ubrania Feniksicy. Z sąsiedniego pokoju brunet słyszał głosy Nemu i Cillianny. Rozmawiały. I to najwyraźniej o nim.
- Jak go poznałaś? - pytała Nemu.
- Uratował mi życie... w walce z Różanymi - odparła.
- Ehm, pewnie stąd ta blizna na twoich plecach - mruknęła. - Spokojnie, już niedługo powinna zniknąć. Znaczy, jeśli nie będziesz się nadto przemęczała - dopowiedziała kobieta. - Wie coś więcej o waszych wrogach?
Dziewczyna zaprzeczyła.
- Tylko to, że są naszymi wrogami - dodała po chwili, zapewne z uśmiechem.
- A... no wiesz... przemia...
- Nie - ucięła Cece. - On jeszcze nic nie wie, a Leo nie wyraził jeszcze zgody.
- Och i pewnie o anomaliach pogodowych też mu nie...
- Nemu. To nie zależy ode mnie. Wysłałam już Iskrę. Jeśli Leo odpowie pozytywnie, powiem temu chłopakowi o wszystkim.
- Żeby nie było, że nie mówiłam. W takim tempie szybciej wyginiecie, niż powiecie temu pół-elfowi, po co go w ogóle fatygowaliście - żachnęła się Nemu.
Dziewczyna nie odpowiedziała.
***
- Zbieramy się - powiedziała dziewczyna, wkładając zbroję do plecaka. Eragon wstał z krzesła.
- Mam nadzieję, że wkrótce nas odwiedzicie - powiedział Toshiro, otwierając drzwi. Wschodziło słońce. Po ulicy wiatr przeganiał brązowe liście. Niedawne upały minęły na dobre. - I, że wtedy wszystko będzie dla niego jasne - dodał, patrząc dość surowo na Feniksicę.
- Postaram się to przyspieszyć - rzekła, zakładając kaptur i wychodząc. Już po chwili szli główną ulicą Faethynu, która niemal świeciła pustkami. Rzeczywiście, za dnia było tu o wiele przyjemniej, niż w nocy.
- Posłuchaj - powiedziała Cillianna, kiedy już wyszli poza bramę miasta i skryli się w bezpiecznym cieniu, rzucanym przez las. - Dziś jeszcze nie wrócimy do reszty. Przenocujemy w okolicy - westchnęła. Nagle przed nimi ukazały się małe, migoczące światełka, przypominające baśniowy magiczny pył. Cece uśmiechnęła się.
- Wreszcie - rzekła. - Leo wydał zgodę... - urwała, nadal wpatrując się w iskierki - ...i przyśle nam Nimfę.
- Więc dziś będziemy rozmawiać o... przemianie? - spytał chłopak z nutką podekscytowania. Dziewczyna spojrzała na niego szeroko otwartymi oczami.
- Tak - powiedziała po chwili. - Będziemy rozmawiali o przemianie.
***
Wreszcie to przepisałam ;) Coś strasznie dużo w tym tygodniu miałam sprawdzianów i kartkówek. Mam nadzieję, że następny tydzień będzie trochę luźniejszy... :)
Dzięki, że czekaliście :) Thank you!
Cillianna