Eragon obudził się. Pocierając skroń, usiadł na ziemi. Pociągnął parę łyków z bukłaka leżącego obok. Kilka metrów dalej, tyłem do Jeźdźca, siedziała Cillianna. Była wyraźnie czymś zaabsorbowana, pisała coś w małym notatniku, raz po raz zerkając na gałęzie ogromnego drzewa. Chłopak bezszelestnie wstał i podszedłszy do niej, położył dłoń na jej ramieniu, chcąc zwrócić na siebie uwagę dziewczyny. Tego, co stało się potem, nigdy by się nie spodziewał.
Feniksica zniknęła. Po prostu rozpłynęła się w powietrzu. Zaskoczony Eragon patrzył bezradnie na miejsce, w którym przed momentem siedziała jego towarzyszka. Jednak zdziwienie szybko zastąpił ból. Jeden szybki kopniak powalił mężczyznę na ziemię, a sznur z energii spętał nadgarstki. Postać, oddychając głośno, podeszła do rywala leżącego na brzuchu i nogą odwróciła ku sobie jego twarz.
- TY?! - krzyknęła zdezorientowana Feniksica, spodziewająca się prędzej Różanych, niż Eragona. - TY! - wrzasnęła znowu, ale tym razem ze wściekłością. - Co ty sobie myślisz?! Mogłam cię zabić! Jak śmiałeś mnie tak zaskoczyć?!
- Ostra jesteś - rzekł Smoczy Jeździec, śmiejąc się. - Tego się po tobie nie spodziewałem...
- OSTRA?! - warknęła Cillianna, pochylając się nad leżącym. - Ciesz się amatorze, że nie wezwałam Skrzydła Wichru*! Twoja głowa pewnie turlałaby się teraz wśród krzaków!
Chłopak westchnął, podnosząc się na kolana.
- Przepraszam - mruknął. - A teraz... rozwiązałabyś mnie? - spytał najgrzeczniej jak potrafił.
- Sam sobie radź - rzuciła, znikając ponownie i pojawiając się na gałęzi najbliższego drzewa. - Chętnie popatrzę - powiedziała, rozsiadając się na konarze. Była już w trochę lepszym humorze.
- Jak ty to robisz? - spytał w końcu.
- Co znowu? - odparła Feniksica, bujając nogami.
- No... to znikanie - powiedział, szukając odpowiednich słów.
- Kiedyś się dowiesz. Może - rzekła, uśmiechając się złośliwie. Eragon znowu westchnął i uniósł oczy do nieba.
- Więc takie czekają mnie uroki bycia Feniksem, jeśli zdecyduję się do was dołączyć? - spytał sarkastycznie.
- Taa, jasne! Zapomniałeś dodać jeszcze klęczenia na grochu i innych takich... Chociaż właściwie... No nie wiem, czy takie książątko, jak ty, może zostać jednym z nas... - podrapała się po głowie. - Ale wczoraj była akcja! Nimfa: Możesz do nas dołączyć! - powiedziała, naśladując głos Nim. - A ty na to co? Uwaga, mdleję! Nie no, po prostu umrę ze śmiechu - uśmiechnęła się. Nagle Cillianna zeskoczyła z drzewa.
- Ach, tu jest! - powiedziała, podnosząc notatnik z ziemi. - Gdybyś mnie wtedy nie sprowokował, miałabym cudny szkic farisa. To taki ptak - dodała, patrząc na mężczyznę.
- Miałem raczej nadzieję, że podejdziesz i odwiążesz to zaklęcie z moich nadgarstków - żachnął się Jeździec.
- Chciałoby się - rzuciła z rozbrajająca miną. - A poza tym, sam potrafisz to zrobić... - dodała dziewczyna tajemniczo.
- Potrafię?! - wykrzyknął chłopak. - Niby jak?! Pradawna mowa na to nie działa!
- Ale bezsłowna tak - odparła, spoglądając na niedokończony szkic. - I się, cholera, cały rozmazał!
Eragon skupił w sobie cząstkę mocy i szybko wyrzucił ją na zewnątrz, mając nadzieję, że rozerwie zaklęcie Cillianny. Nic takiego się nie stało.
- Jeszcze raz - zakomendowała Fenisica, kładąc się w cieniu drzew. Dzień był o wiele cieplejszy niż ostatnie, przypominające wczesną jesień. Chłopak ponownie uformował kulę energii, lecz tym razem wypuścił ją bardzo powoli. Z jego rąk buchnął niewielki obłoczek. Cece zaśmiała się i zatoczyła palcem koło w powietrzu, nakazując Jeźdźcy kolejną próbę.
Pół godziny później, Eragon nadal klęczał, spętany magicznym sznurem.
- Jak mam to zrobić, do cholery?! - wrzasnął w końcu.
- Użyj blizny, do cholery - powiedziała znudzona dziewczyna.
- C-co? - zapytał młody mężczyzna. - Jak to?
- Przepuść energię przez znamię. Ot, cała filozofia - mruknęła Cillianna.
Smoczy Jeździec, choć nie do końca pewien rezultatów, postanowił wypróbować sposób, o którym mówiła dziewczyna. Związał cząstkę energii i wypuścił poprzez bliznę. Srebrzysty sznur natychmiast zniknął.
- Niemożliwe - szepnął sam do siebie, wstając i rozcierając nadgarstki.
- Możliwe. Tylko za mało wierzysz w swoje umiejętności, Eragonie-elda.
- Mogłaś sobie darować ironię, nazywając mnie mistrzem.
- Ale jaką ironię, Eragonie-elda? - mruknęła Cillianna, unosząc kącik ust. - Oho, Nimfa zaraz będzie. Mam nadzieję, że upolowała coś pysznego, bo burczy mi w brzuchu. Na co czekasz, Eragonie-elda? - spytała, podnosząc się z ziemi. - Bierz się za rozpalanie ogniska!
*Skrzydło Wichru - miecz Cillianny. Więcej o nim (mam nadzieję) w kolejnej notce.
***
Mówiłam, że notka niedługo :) Chciałam wam wynagrodzić tak długi czas beznotkowy :)
Hehe, Cillianna bierze się do roboty :) Ktoś musi dać wycisk Erasiowi ;D
Następna notka się pisze :)
Miłej niedzieli wszystkim życzę :)
Kolejna genialna notka... Już czekam na następną... :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Cieszę się, że znalazłaś czas, żeby poczytać moje "dzieuo" ;)
UsuńI mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości zaszczycusz nas nową notką, bo już mnie ciekawość zżera ;)
Pozdrawiam również ;>
"I się, cholera, cały rozmazał!" - wyobraziłam sobie całą tę scenkę - leżę i płaczę ze śmiechu... Biedny Eraś :D
OdpowiedzUsuńOj, właśnie. Biedny to on dopiero będzie ;)
UsuńJuż mu Feniksy nieźle nakopią do du... Yyy... Znaczy się wyszkolą ;)
Lubię pisać takie sceny z nutką komizmu ;) Więc piszę, póki mogę, bo później może będę zmuszona zmienić nastrój...?
Pożyjemy, zobaczymy ;)
<3 Omnomnom, kocham <3
OdpowiedzUsuń"I się, cholera, cały rozmazał!" <--- tarzam się ze śmiechu :,)
Uwielbiam tu zaglądać.Uwielbiam czytać twoje opowiadania <3
Czekam na en en!
Pozdrawiam
Liri!
A mi się micha cieszy, jak czytam takie komentarze :)
UsuńMuuuszę się wziąć za en-ena, ale jakoś leniwie to idzie, bo w następnej notce będę musiała trochę powyjaśniać niektóre sprawy, więc raczej rozdział typowo statyczny typu siedzenie przy ognisku / na drzewie / czy gdzie tam wlezą ;)
A ty się tam weź za swoje opowiadanie, bo ciekawam, co dalej ^^
Pozdrawiam również :)