sobota, 15 marca 2014

Wspomnienia niczyje

Zmęczenie.
Ciemność i chłód.
Skrzydła opadające z sił.
Krew spływająca po ubrudzonych błotem łuskach.
Lecz nie czuł nic. Nic prócz przeraźliwej pustki w sercu. Tak, jakby ktoś wydarł mu duszę...
Na pewno wysłali za nim pościg. Jak długo uda mu się przed nimi schronić? Tego nie wiedział.
Był jednak pewny, że nie może tak haniebnie odejść z tego świata...
Oddzielony od swego Jeźdźca...
***
- Nigdy nie byłem bardziej gotowy - powiedziała Nimfa, przedrzeźniając Eragona. - Właśnie widzę - żachnęła się. Chłopak leżał nieprzytomny na ziemi od jakichś kilku minut. Cillianna przyłożyła mu wilgotną tkaninę do czoła.
- Och, przestań już - westchnęła, patrząc na rozzłoszczoną przyjaciółkę. - To był dla niego szok. Co poradzić? - mruknęła, znowu zamaczając materiał w misce z zimną wodą. - Chyba za dużo mu nagadałaś...
Nimfa przestała chodzić w kółko i spojrzała na Cece.
- Ale to dopiero początek! - jęknęła czarnowłosa, patrząc na Jeźdźca. - On nawet jeszcze nie wie o tym wszystkim! Co będzie, jak mu powiemy o mocach? Znowu zemdleje? A o PRZEMIANACH? Umrze na zawał?! - wrzasnęła, wymachując rękoma. - Nie no. Ja się załamię.
- Jedno jest pewne - rzekła brunetka poważnym tonem. - Czeka nas naprawdę trudny okres.
- Taa - westchnęła Nim i ukryła twarz w dłoniach.
***
- Jest coś do jedzenia? - spytała Nimfa, znużona już oczekiwaniem na powrót Eragona do rzeczywistości. Cillianna podała jej bochenek chleba.
- Został jeszcze jeden - powiedziała, zerkając do torby.
- Mogę skoczyć na polowanie - rzekła czarnowłosa, po czym zatopiła zęby w jedzeniu.
- Rano. On pewnie niedługo się ocknie. Do tego czasu wystarczy - dziewczyna wymownie spojrzała na Nim. - I nie myśl sobie, że możesz zostawić mi samej wyjaśnianie spraw Feniksów.
- Nawet mi to przez myśl nie przemknęło - mruknęła Nimfa z uśmiechem.
***
- Madelaine! - wrzasnął Valentine, idąc spiesznie korytarzem twierdzy, oświetlonym pierwszymi promieniami słońca. - MA...!
- Jestem, panie! - rzekła donośnie dziewczyna, wyłaniając się z jednej z komnat.
- No, nareszcie! - mruknął mężczyzna, rozkazując gestem blondynce, żeby poszła za nim. - Zaczynamy przygotowania - powiedział, kiedy młoda kobieta dotrzymała mu kroku.
- Tak wcześnie? - zapytała zdezorientowana, poprawiając jasnoniebieską wstążkę, którą związała warkocz. - Przecież ostatnia czarna róża jeszcze nie zakwi...
- Wiem - odparł Valentine. - Ale nie mamy czasu. Możliwe, że Oni znaleźli Ostatniego.
Kobieta zatrzymała się z wrażenia.
- P-przecież t-to... to niemożliwe! - wykrzyknęła.
- A poza tym, masz zadanie. Pamiętasz? Zlecone już dawno temu - rzekł, nawet nie odwracając się.
- Bestia - szepnęła, przypominając sobie o dawnej obietnicy. Mężczyzna przeczesał dłonią siwiejące włosy i wezwał Madelaine do siebie. Wyciągnął sztylet z rubinową rękojeścią, który zazwyczaj chował w wewnętrznej części kaftana. Nie czekając na nic, odciął złocisty warkocz przy samej skórze. Dziewczyna patrzyła na to oszołomiona, lecz nie wypowiedziała słowa protestu, bo wiedziała, że może czekać ją za to kara.
- To nie będzie ci potrzebne podczas przeprawy przez Milczącą Pustynię - rzekł, ciskając warkocz pod nogi właścicielki. - Powiedz Sonei, że jutro wyruszacie - rzucił beznamiętnie, po czym odszedł.
***
Przepraszam, że tak długo nie pisałam, ale musiałam jakoś złożyć to wszystko do kupy ;) Następna notka będzie szybciej, bo już jest gotowa do wrzucenia na kompa :) Mogę tylko zdradzić, że Eraś będzie nieźle zaskoczony, jak dostanie w łeb ;)
Tytuł tej notki inspirowany filmem "Bleach: Memories of nobody", naprawdę godny polecenia. (Tak, tak, poryczałam się na końcówce ;))
Dzięki wszystkim, którzy czekali :)
Do następnej notki :)

4 komentarze:

  1. Nie wiem co powiedzieć. Po pierwsze: jak on mógł obciąć jej włosy?! I to tak? Zaskakujesz mnie. A Valentine mnie pociąga :P
    Eraś, Eraś... nie przygotowany na nic ;)
    A, no i muszę pokazać dwa błędy: (...)za dużo emocji na jak na jeden(...) a no i myślę, że cudzysłów przy "powrocie" jest niepotrzebny :P
    CZEKAM NA NN!!!
    P.S- masz pisać częściej! :C
    pozdrawiam!
    Liri

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Leniwa jestem, błędy poprawię później ;D nie no, tak serio to jakbym miała poprawiać na tablecie, tobym się musiała pociąć chusteczką higieniczną ;_;
      Poprawię na kompie ;)
      A następnego en-ena wstawię niedługo (!), obiecuję :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Dobrze, że nn już wkrótce, bo jest okropnie krótka. Czy nasz Eraś tak po prostu zemdlał z oszołomienia?

    PS. Czy Valentine nie jest przypadkiem inspirowany swoim imiennikiem z Darów Anioła? <:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, z oszołomienia :)
      Ale w następniej notce się ocknie ;)
      Hmm. Dary Anioła czytałam, za oglądnięcie chcę się wziąć, ale jednak nie do końca. To imię po prostu jakoś podświadomie mi się kojarzy z "panem złym" :) Możliwe, że jakbym wcześniej zaczęła oglądać Bleacha, to nazywałby się Aizen albo coś wbten deseń ;>
      En- en coming soon!
      Pozdrawiam ;)

      Usuń