Miesiąc wcześniej...
Pierwsze promienie wschodzącego słońca delikatnie muskały bladą twarz wysokiej, smukłej kobiety, siłującej się z zapięciem smoczego siodła.
"Hej! Nie tak ciasno, bo się uduszę!" - warknął zielony smok, przestępując nerwowo z łapy na łapę. Elfka sprawnym ruchem poluzowała pas znajdujący się na brzuchu jej przyjaciela.
- Lepiej? - spytała z uśmiechem, po czym poklepała bestię po grzbiecie. Smok mruknął coś na kształt potwierdzenia, patrząc, jak czarnowłosa przymocowuje juki do siodła.
- Pani... - usłyszała nagle elfka. Kiedy odwróciła się, ujrzała młodą kobietę odzianą w obszerną szatę barwy śniegu. Jej długie, białe włosy falowały wraz z delikatnymi powiewami wiatru.
- Witaj Saro - powiedziała, odgarniając z twarzy czarne loki. - Co cię do mnie sprowadza? - spytała.
- Królowo Aryo... - zaczęła Sara. - Przyszłam, by prosić cię, abyś jeszcze raz przemyślała swoją decyzję - rzekła spokojnie, lecz stanowczo. Z jej jasnobłękitnych oczu nie dało się wiele wyczytać. Arya westchnęła.
- Saro... - królowa podeszła do elfki. - Zastanawiałam się już nad tym tysiące razy... Jestem pewna, że podjęłam właściwą decyzję.
- Chcesz podążyć, pani, drogą miłości. Nie wiesz jednak, co zastaniesz w obcej krainie... - powiedziała tajemniczo białowłosa.
Córka Islanzadi nie była do końca przekonana, dlaczego tak ufała tej elfce. Sara prawie nigdy się nie uśmiechała, rzadko coś potrafił wywołać poruszenie na jej twarzy. Była wprost uosobieniem melancholii. Jednakże, odkąd została doradczynią Aryi, królowa Du Weldenwarden zauważyła, że Sara jest bardzo szlachetną i sprawiedliwą osobą, a co najważniejsze, potrafi poradzić sobie ze wszelkimi problemami, jakie mogą pojawić się w królestwie.
Może właśnie to skłoniło Aryę do oddania elfickiej korony w ręce tej białowłosej kobiety.
- Saro, będziesz lepszą królową ode mnie. Nie mogę zostać tu, na Węźlastym Tronie, ciągle trawiona przez tęsknotę... Wybrałam już drogę i mam nadzieję, że wszyscy mnie zrozumiecie.
Sara spuściła głowę, a długie włosy spłynęły na jej twarz. Błękitnooka upadła na kolana.
- Królowo, dobrze wiesz, że Rada nie jest... zachwycona tym, że wybrałaś mnie na swoje miejsce. Obawiam się, że nie podołam obowiązkom po pani wyjeździe. Królowo Aryo... błagam pokornie, obiecaj mi coś - uniósłszy oczy, Sara spojrzała na czarnowłosą kobietę. - Jeśli wrócisz do Alagaesii, ponownie zasiądziesz na swoim tronie i pozwolisz mi kontynuować misję ambasadorki smoczych jaj. Proszę, pani. Wysłuchaj mej prośby...
Arya popatrzyła smutno swymi zielonymi oczami na białowłosą, po czym pomogła jej wstać.
- Wybacz mi. Nie mogę obiecać ci czegokolwiek, bo sama nie mam pojęcia, co będzie dalej. A co, jeśli już nigdy tu nie powrócę? - spytała sama siebie, spoglądając w brzoskwiniowe niebo. - Nie wiem, co będzie dalej - powtórzyła królowa, zdumiona, jaką niepewną przyszłość sobie wybrała.
Sara jedynie skinęła głową.
- Więc niech będzie, jak rozkażesz. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś cię ujrzę, pani - rzekła kobieta.
Arya z kocią zwinnością wskoczyła na Firnena. W momencie zerwał się niesamowicie silny podmuch wichru. Niósł on ze sobą zapach sosnowych igieł, szelest drzew i śpiew ptaków - wszystko, co na zawsze będzie wyryte w sercu Aryi. Wszystko, za czym kiedyś być może zatęskni.
"To las żegna swoją drogą królową" - mruknął Firnen, prostując skrzydła.
Nagle na polanie pojawiło się kilka elfów. Kolejne wyłaniały się zza drzew, aż w końcu zapełniły prawie całą polanę. Czarnowłosa była tym najwyraźniej zaskoczona. Spojrzała na Sarę.
- Nie mogłam pozwolić, aby ukochana władczyni elfów nie zobaczyła swego ludu po raz ostatni! - krzyknęła białowłosa najgłośniej jak potrafiła, po czym... uśmiechnęła się. Serce Aryi momentalnie objął wewnętrzny spokój. Wiedziała, że powierzyła Du Weldenwarden w dobre ręce.
Firnen odbił się od ziemi i poszybował w górę.
- Żegnajcie! - zawołała Arya, a potem zielony smok zniknął w czerwonych promieniach słońca.
***
Proszę bardzo ;) Wszyscy, którzy z utęsknieniem wypatrywali Aryi powinni być zadowoleni :] Wybaczcie, że takie krótkie :D
Naprawdę nie wiem, kiedy nn, muszę to jakoś ogarnąć ;) Sporo pracy przede mną, koniec roku, trzeba walczyć o lepsze oceny... Trzymajcie się ;)
Co do wszystkego:
OdpowiedzUsuńJa, Aneta P. w internetach znana jako Arya Drottning/Svit'kona uroczyście ślubuję pozostać twoją czytelniczką aż do śmierci tego bloga (któtej mu absolutnie nie życzę).
Miałam dłuuugą przerwę w czytaniu twojej twórczości i teraz udało mi się to nadrobić. Teraz mam zamiar od razu klikać w podesłany przez Ciebie link w moim spamowniku ;)
Co do notki:
Szczerze mówiąc jakoś nie tęskniłam za Aryą, ale jej spotkanie z Cece może być ciekawe, dlatego czekam na to!
Weny życzę i przede wszystkim chęci do pisania (bo u mnie największy problem to siąść i napisać)
Trzymaj się i w ogóle (;
Wow :D przez takie komentarze, to mi się sama gęba uśmiecha :) cieszę się, że podoba ci się mój blog i postaram się, żeby nie było nudno ;) tylko niech wena przyjdzie :]
UsuńMam nadzieję, że uda mi się coś napisać w tym tygodniu, bo chyba nie mam żadnych sprawdzianów. No, zobaczymy, co będzie :D
Pozdrawiam serdecznie ;)
Wee! En en! :D
OdpowiedzUsuńCo ja mogę powiedzieć... zazdroszczę :C
Notka na prawdę rewelacyjna, szkoda, że taka krótka. Wydaje mi się, że piszesz coraz lepiej.
Ja niestety się zacofałam.
Z dwa miesiące nic nie pisałam.
Moja ostatnio dodana notka wygląda na napisaną na szybko... cóż, może w istocie taka jest.
Raczej na razie kończę z pisaniem.
W wakacje może powrócę do historii Etraniella :)
Tymczasem ja, droga Cece, życzę Ci, abyś była lepsza w pisaniu, abyś wydała książkę, abyś dalej pisała, bez względu na wszystko :)
Pozdrawiam w to ciepłe, majowe popołudnie:
Liri
Oj, Liri. Liri :3 Tak się stęskniłam za twoimi notkami, a ty mi tu mówisz, że kolejny en-en dopiero w wakacje? :< Ja tam jestem pewna, że wkrótce coś napiszesz ;) Mnie tam na przykład dziś wena złapała na fizyce (!) no... i musiałam ją wykorzystać :) Kiedy nie wiem, co dalej, jak to wszystko ogarnąć, to staram się rozpisać na kartce, co muszę napisać w nn, albo opowiedzieć to komuś (w tym miejscu chcę podziękować mojej "Gammie" :D za pomoc w wątku Aresa i Devona oraz za przecudny rysunek Devona :3 Ło matko, jakie z niego ciacho :3)
UsuńA więc Liri, nie poddawaj się :] Każdy czasem tak ma, że z rozdziałem ani rusz, ale to mija. Wcześniej albo później :) Życzę weny, weny i jeszcze raz weny :)
Pozdrawiam :3
Cece
Jako ta, która z utęsknieniem wypatrywałam Aryi, potwierdzam, że jestem zadowolona :3
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tak krótko, ale rozumiem, bo wszyscy mamy teraz - na koniec roku - mnóstwo pracy.
Weny ;D