czwartek, 10 października 2013

Oczekiwanie

Sonea znowu westchnęła i usiadła na łóżku. Żądza zemsty ciągle nią targała. Najchętniej od razu wyruszyłaby na południe i pozbyłaby się Feniksów. Tylko tak mogła oddać ostatnią przysługę swojemu ukochanemu Abbadonowi - smoczemu ucieleśnieniu połowy swej duszy... Jednak Valentine ciągle nalegał, by ćwiczyła i czekała. To ją dobijało. Czas mijał tak wolno.
Dziewczyna wstała i rzucając zaklęcie w pradawnej mowie elfów, zapaliła bezogniową lampę, która stała w rogu pokoju, tuż przy lustrze.
- Dobra, no to jeszcze raz - powiedziała do siebie i podniosła łuk i kołczan z podłogi wyłożonej jasnym drewnem. Chwyciła z sekretarzyka kilka drewnianych tabliczek i zawiesiła je na ścianie. Na każdej z nich widniał jeden wizerunek. Trzy kobiece i trzy męskie twarze. Ze wszystkich biła niesamowita powaga i opanowanie. Sonea odsunęła się o parę kroków i popatrzywszy na nie, skinęła lekko głową.
- Taa... - mruknęła.- Ty pierwszy, Przywódco - rzekła, ironizując ostatnie słowo. Błyskawicznie naciągnęła cięciwę i wypuściła strzałę. Grot trafił prosto w czoło namalowanego bruneta. Uśmiechnęła się cierpko.
- Jeszcze raz - rzuciła w przestrzeń. Wyciągała strzały i napinała łuk, starając się być coraz szybsza i coraz bliższa perfekcji. W końcu wyszczerzyła zęby w prawdziwie radosnym uśmiechu. Wycelowała idealnie w źrenicę.
- Bingo - rzekła i zaśmiała się histerycznie. - A ty - powiedziała cichutko, podchodząc do obrazka przedstawiającego dziewczynę o długich, prostych włosach i orzechowych oczach - ty... będziesz następna - szepnęła i delikatnie przejechała dłonią po drewnianej tabliczce.
***
Ferrera odeszła od okna. Była sfrustrowana. Od kilkunastu tygodni nie była w stanie niczego napisać. Ponownie cicho westchnęła i usiadłszy przy biurku, nachyliła się nad kartką papieru. Szybkim ruchem zamoczyła pióro w kałamarzu i przygotowała dłoń do pisania. Końcówka pióra zawisła nad pergaminem. I znów to, co zawsze... Cisza. Ta przejmująca cisza panowała zawsze wieczorami w nightwoodzkiej bibliotece. Mieszkańcy Veightvillage mieli własne sprawy na głowie. Nie obchodził ich los Ferrery tkwiącej wśród zakurzonych książek, jedynie w towarzystwie kota. Na dodatek odstraszała ich ta koszmarna pogoda, prawie tak nieprawdopodobna w środku lata jak śnieg na pustyni. Od paru dni wieczorami ciągle lało. Krople zimnego deszczu monotonnie uderzały w szyby, jeszcze bardziej denerwując Ferrerę. Zrezygnowana dziewczyna położyła głowę na biurku. Jej długie, proste, jasnobrązowe włosy rozsypały się kaskadami, zasłaniając jej twarz. Miała dość. Nic jej się nie chciało.
Ciemnoszary kot, który do tej pory leżał zwinięty w kłębek na stosiku poduszek, tuż przy jednym z regałów, gwałtownie podniósł się, bezszelestnie przeszedł kilka kroków i lekko wskoczył na biurko. Ferrera odgarnęła pasemko włosów i spojrzała na zwierzę.
- Arthur, ten deszcz, to wszystko... nie mam już siły czekać. On musi być w wiosce, inaczej nie miałabym tej blokady... Feniks tu jest, a ja nie mogę nic zrobić... - westchnęła.- To głupie, że gadam do kota? - spytała w końcu samą siebie, po czym podniosła głowę. Kot miauknął, jakby na potwierdzenie. Dziewczyna uśmiechnęła się  i zaczęła głaskać zwierzaka za uszami. Kot zamknął złociste oczy i zamruczał.
- Ty zawsze wiesz, jak mnie pocieszyć - powiedziała cicho. Trwała tak chwilę, wpatrzona w swego futrzastego przyjaciela, aż w końcu odezwała się. - Miejmy nadzieję, że Nimfa wykonała już swoją robotę...
***
Znalazłam chwilę, więc wstawiam ;) Następna będzie dłuższa, obiecuję :) Jak podoba wam się muzyka? Chcę poznać wasze zdanie ;D Pozdrawiam :>

5 komentarzy:

  1. Nie skomentowałam tego? Dziwne.

    Przedstawiłaś nam tu dwie całkowicie różne bohaterki (przynajmniej tak mi się wydaję). Jedna to wojowniczka, która nie może doczekać się zemsty, a druga zachowuje się podobnie do mnie. Ale ja nie mam kota :p

    Ciekawie, ciekawie.,..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, właśnie. Za dużo wątków - tak mi się wydaje. A z moich obliczeń wynika, że później dojdą jeszcze ze dwa o.o mam nadzieję, że się nie pogubicie ;D
      Już niedługo rozwiązanie sytuacji (częściowe przynajmniej) z Erasiem ;)
      Dobra, zaraz biorę się za czytanie twojej notki :)
      Pozdrawiam :)
      Cillianna

      Usuń
  2. uwielbiam twoje notki! Ta wciągnęła mnie bardziej niż poprzednia!
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Znowu...
    To...
    Samo..
    Co to jest, ja się pytam?! Właśnie przeglądałam spis imion celtyckich, zdecydowałam się na Arthura. Czo przeczytałam? ;-; Kot ma na imię Arthur... Co to za przypadek?! D:
    Magia!
    Notka świetna :3 Sonea mi sie straszliwie podoba ^^

    OdpowiedzUsuń