W ciemnym pokoju, znajdującym się w wysokiej wieży, siedział
mężczyzna. Patrząc w małe lusterko, z zadowoleniem gładził swoją krótką, białą
brodę, ciesząc swe oczy sceną, która niezmiernie go radowała. W tafli
zwierciadła ukazała się elfka, którą parę dni temu znalazł w lesie jego
oddział. Siedziała na łóżku, dłonie miała zaciśnięte w pięści i cała trzęsła
się ze złości. Pragnęła zemsty – czuł to tak wyraźnie, jak gdyby były to jego
własne uczucia.
„Jak to nienawiść potrafi szybko postawić człowieka na nogi…”
– pomyślał starzec i uśmiechnął się szyderczo.
- Dzięki tobie osiągnę swój cel i raz na zawsze pozbędę się
swoich wrogów. Zmiotę ich z powierzchni ziemi! – krzyknął, a po chwili jego
śmiech wypełnił komnatę. Śmiał się tak przez kilka minut, dumny ze swej
przebiegłości, aż w końcu do pomieszczenia weszła młoda kobieta. Przeszła w
ciemności kilka kroków i zatrzymała się w miejscu, gdzie nikłe promienie słońca
dochodzące do wieży, oświetlały jej bladą cerę i kontrastowo krwistoczerwone
usta. Resztę twarzy starannie zakrywał kaptur, będący częścią czarnej peleryny,
jaką nosili wszyscy członkowie Bractwa Nocy.
- Witaj, panie – powiedziała zdecydowanym głosem, wykonując
gest powitalny, ledwo widoczny w mroku, który opanował pokój na dobre. Starzec
ponownie usiadł na krześle, opierając nogi na blacie drewnianego stołu.
- Witam, witam młoda. Jak się ma nasza znajdka? – zapytał niewinnym
tonem, jakby chodziło mu o jakiegoś puchatego zwierzaczka.
- Z elfką nie ma na razie żadnych kłopotów, wszystko idzie po
naszej myśli… - zaczęło dziewczę.
- No i bardzo dobrze. To właśnie chciałem usłyszeć –
skwitował starzec.
- Ale… - zająknęła się dziewczyna. Mężczyzna spojrzał na nią
spod swoich krzaczastych brwi.
- Cóż, u diabła…?! – zapytał gniewnie i zerwał się gwałtownie
z krzesła.
- Były pewne… problemy… z bestią. Rano… zerwała się z
łańcuchów… i…
- I co jeszcze?! – krzyknął starzec, uderzając pięścią w stół.
- Zabiła 50 naszych żołnierzy… jednych przez spalenie żywcem,
a innych przez rozszarpanie… a teraz właśnie uciekła i kieruje się w stronę
Południowego Oceanu… - wyrzuciła z siebie jednym tchem, jakby układała sobie tę
przemowę przez cały dzień. Mężczyzna ukrył twarz w dłoniach.
- Więc po co tu przyszłaś?! – wykrzyknął, zdenerwowany już do
granic możliwości. – Żeby poinformować mnie, że jest pełno trupów do
posprzątania?!
- Nie. Przyszłam prosić o zgodę na zabicie bestii… -
powiedziała cicho dziewczyna, a jej wargi wygięły się w uśmiech.
***
Obiecuję, że kolejna notka będzie dłuższa i będzie już więcej wiadomo o elfce z poprzedniej notki :) Co tam u was? U mnie cieplutko, wczoraj był wręcz upał ;D Życzę wam takiej pogody, jak tu, przez całe wakacje ;)
Mam jakieś przeczucia '-'
OdpowiedzUsuńCóż za akcja! Przez niewiedzę muszę czytać dalej!