Kolejny dzień
był nieco chłodniejszy niż poprzedni, jednak słońce wciąż nie odpuszczało. Jego
ciepłe promienie ogrzewały ludzkie twarze wyglądające przez otwarte okna oraz
tłum ludzi tłoczący się na głównej ulicy. Eragon uśmiechnął się do siebie. Miasteczko
o poranku tętniło życiem, dodając mu energii otaczających go ludzi. Mógłby
przez cały czas lawirować w tym barwnym korowodzie, nie mając nigdy dość. Raz
po raz mijał kolorowe stragany, kuszące przechodniów soczystymi owocami,
warzywami, czy też świeżo złowionymi morskimi rybami, przypominającymi smocze
ogony. W powietrzu unosił się cudowny zapach właśnie upieczonego chleba. To
wszystko było cudownie inne, wyróżniało się na tle Alagaesii.
Przepełniony
radością chłopak skierował się w stronę bramy. Na niewielkim placu obok niej
bawiły się dzieci. Ich wesołe okrzyki wypełniły umysł Eragona.
- Hej,
dzieciaki – powitał ich Smoczy Jeździec. Już po chwili otoczyła go grupka
chłopców i dziewczynek.
- O,
zobaczcie! To ten pan, co przyleciał na smoku! – wśród dzieci zapanowało ogólne
poruszenie. Widocznie bardzo rzadko miały styczność z Jeźdźcami.
- Jak to
jest mieć smoka? – zapytała nieśmiało jedna dziewczynka, miętosząc jedną ręką
swoją jasnoróżową sukienkę, a drugą ściskając pluszowego misia.
-Możemy na
nim polatać? – krzyczeli rozentuzjazmowani chłopcy. Eragon dotknął umysłu
Saphiry. Była wyraźnie rozbawiona całą sytuacją.
- Poczekajcie,
poczekajcie. Nie wszystko naraz – przerwał dzieciom brunet i usiadł obok nich
na ziemi. Mali chłopcy pokazali Eragonowi swoje zabawki.
- To są
rycerze Nightwood. A to – powiedziało jedno z dzieci – feniksy. Ale i tak
rycerze zawsze wygrywają! – krzyknął chłopiec, przewracając rycerzykiem
drewniane figurki zwierząt: tygrysa, kojota, wilka, jastrzębia, sowę i panterę.
- Feniksy to
nie ptaki? To postacie z jakiejś tutejszej baśni? – zapytał Smoczy Jeździec,
biorąc do rąk jedną z zabawek.
- Można by
powiedzieć, że z legendy – powiedziała jasnowłosa kobieta podążająca w ich
kierunku. Była zapewne matką któregoś dziecka. Eragon wstał i przywitał się z
nią.
- Jestem
Eragon Cieniobójca z Alagaesii – powiedział.
- Bardzo mi
miło – odparła kobieta, poprawiając niebiesko-białą suknię. – Verra –
uśmiechnęła się. Po chwili jednak uśmiech zszedł jej z twarzy. Na murze
okalającym wioskę, tuż obok bramy, siedziała dziewczyna.
- Odejdź
stąd! – syknęła do niej Verra. – Nie masz tu prawa wstępu!
Dziewczyna
nic sobie z tego nie robiła. Jej błękitne oczy śmiały się jasnowłosej w twarz.
- Jestem Nim
– powiedziała, patrząc na Eragona. Chłopak tylko skinął głową. Nim odgarnęła
czarne falowane włosy. – Chodź ze mną , musimy porozmawiać.
- Nie! –
krzyknęła Verra. – To wyrzutki społeczne! Poza marginesem! Nie można im ufać!
Kobieta
jeszcze przez chwilę wygrażała niebieskookiej, lecz Nim tylko parsknęła ze
śmiechu.
- Pamiętaj,
o czym ci mówiłam! – powiedziała Verra, po czym odeszła boczną uliczką w głąb
miasta. Nim zeskoczyła z murku i podeszła do chłopaka, trzymając się jednak obrzeża
wioski.
- Potrzebujemy
twojej pomocy, Eragonie – powiedziała.
- Ale w czym
mam wam pomóc…? I jak? – zapytał Smoczy Jeździec.
- Wszystko w
swoim czasie. Myślę, że już wkrótce znowu się spotkamy. Tymczasem, do
zobaczenia – rzuciła i podążyła w kierunku bramy miasta. Eragon stał tak
chwilę, aż w końcu usłyszał ryk Saphiry. Bestia z gracją wylądowała obok niego.
„Na chwilę zablokowałeś przede mną swój
umysł. Coś się stało?” – zapytała, patrząc na jego zdziwioną minę.
- Nie, nic –
odparł Smoczy Jeździec. – Co powiesz na lot do zatoki? – spytał.
„Phi, też pytanie. Jak zawsze, bardzo chętnie!”
– rzuciła smoczyca i już po chwili szybowali w stronę Zatoki Błękitnych Mgieł,
żegnani cichymi westchnieniami dzieci.
Nadrabiam, nadrabiam :p Wcześniej nie miałam czasu na Twoje opowiadanie i właśnie się przekonałam, że mam czego żałować. Nie będę komentowała wszystkiego.
OdpowiedzUsuńNaprawdę podoba mi się zabarwienie Nightwoodowskie <3
OdpowiedzUsuńCiekawe, bardzo ciekawe! Oznaczam siebie tytułem czytelnika *Q*
:3
Pozdrawiam!