sobota, 6 lipca 2013

Dzień w Veightvillage

Kolejny dzień był nieco chłodniejszy niż poprzedni, jednak słońce wciąż nie odpuszczało. Jego ciepłe promienie ogrzewały ludzkie twarze wyglądające przez otwarte okna oraz tłum ludzi tłoczący się na głównej ulicy. Eragon uśmiechnął się do siebie. Miasteczko o poranku tętniło życiem, dodając mu energii otaczających go ludzi. Mógłby przez cały czas lawirować w tym barwnym korowodzie, nie mając nigdy dość. Raz po raz mijał kolorowe stragany, kuszące przechodniów soczystymi owocami, warzywami, czy też świeżo złowionymi morskimi rybami, przypominającymi smocze ogony. W powietrzu unosił się cudowny zapach właśnie upieczonego chleba. To wszystko było cudownie inne, wyróżniało się na tle Alagaesii.
Przepełniony radością chłopak skierował się w stronę bramy. Na niewielkim placu obok niej bawiły się dzieci. Ich wesołe okrzyki wypełniły umysł Eragona.
- Hej, dzieciaki – powitał ich Smoczy Jeździec. Już po chwili otoczyła go grupka chłopców i dziewczynek.
- O, zobaczcie! To ten pan, co przyleciał na smoku! – wśród dzieci zapanowało ogólne poruszenie. Widocznie bardzo rzadko miały styczność z Jeźdźcami.
- Jak to jest mieć smoka? – zapytała nieśmiało jedna dziewczynka, miętosząc jedną ręką swoją jasnoróżową sukienkę, a drugą ściskając pluszowego misia.
-Możemy na nim polatać? – krzyczeli rozentuzjazmowani chłopcy. Eragon dotknął umysłu Saphiry. Była wyraźnie rozbawiona całą sytuacją.
- Poczekajcie, poczekajcie. Nie wszystko naraz – przerwał dzieciom brunet i usiadł obok nich na ziemi. Mali chłopcy pokazali Eragonowi swoje zabawki.
- To są rycerze Nightwood. A to – powiedziało jedno z dzieci – feniksy. Ale i tak rycerze zawsze wygrywają! – krzyknął chłopiec, przewracając rycerzykiem drewniane figurki zwierząt: tygrysa, kojota, wilka, jastrzębia, sowę i panterę.
- Feniksy to nie ptaki? To postacie z jakiejś tutejszej baśni? – zapytał Smoczy Jeździec, biorąc do rąk jedną z zabawek.
- Można by powiedzieć, że z legendy – powiedziała jasnowłosa kobieta podążająca w ich kierunku. Była zapewne matką któregoś dziecka. Eragon wstał i przywitał się z nią.
- Jestem Eragon Cieniobójca z Alagaesii – powiedział.
- Bardzo mi miło – odparła kobieta, poprawiając niebiesko-białą suknię. – Verra – uśmiechnęła się. Po chwili jednak uśmiech zszedł jej z twarzy. Na murze okalającym wioskę, tuż obok bramy, siedziała dziewczyna.
- Odejdź stąd! – syknęła do niej Verra. – Nie masz tu prawa wstępu!
Dziewczyna nic sobie z tego nie robiła. Jej błękitne oczy śmiały się jasnowłosej w twarz.
- Jestem Nim – powiedziała, patrząc na Eragona. Chłopak tylko skinął głową. Nim odgarnęła czarne falowane włosy. – Chodź ze mną , musimy porozmawiać.
- Nie! – krzyknęła Verra. – To wyrzutki społeczne! Poza marginesem! Nie można im ufać!
Kobieta jeszcze przez chwilę wygrażała niebieskookiej, lecz Nim tylko parsknęła ze śmiechu.
- Pamiętaj, o czym ci mówiłam! – powiedziała Verra, po czym odeszła boczną uliczką w głąb miasta. Nim zeskoczyła z murku i podeszła do chłopaka, trzymając się jednak obrzeża wioski.
- Potrzebujemy twojej pomocy, Eragonie – powiedziała.
- Ale w czym mam wam pomóc…? I jak? – zapytał Smoczy Jeździec.
- Wszystko w swoim czasie. Myślę, że już wkrótce znowu się spotkamy. Tymczasem, do zobaczenia – rzuciła i podążyła w kierunku bramy miasta. Eragon stał tak chwilę, aż w końcu usłyszał ryk Saphiry. Bestia z gracją wylądowała obok niego.
Na chwilę zablokowałeś przede mną swój umysł. Coś się stało?” – zapytała, patrząc na jego zdziwioną minę.
- Nie, nic – odparł Smoczy Jeździec. – Co powiesz na lot do zatoki? – spytał.

Phi, też pytanie. Jak zawsze, bardzo chętnie!” – rzuciła smoczyca i już po chwili szybowali w stronę Zatoki Błękitnych Mgieł, żegnani cichymi westchnieniami dzieci.

2 komentarze:

  1. Nadrabiam, nadrabiam :p Wcześniej nie miałam czasu na Twoje opowiadanie i właśnie się przekonałam, że mam czego żałować. Nie będę komentowała wszystkiego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę podoba mi się zabarwienie Nightwoodowskie <3
    Ciekawe, bardzo ciekawe! Oznaczam siebie tytułem czytelnika *Q*
    :3
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń